Pomimo niechęci części społeczeństwa, Unia Europejska wprowadza kolejne regulacje, mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Jednym z proponowanych rozwiązań jest dekarbonizacja transportu miejskiego i ciężarowego do roku 2050. Ze względu na gwałtownie postępujące zmiany klimatyczne jest to konieczne, ale czy możliwe?
Dlaczego Unia Europejska chce wprowadzić ograniczenia dla transportu?
Transport to obecnie najbardziej emisyjny sektor w wielu rozwiniętych krajach. Odpowiada aż za 21% globalnej emisji dwutlenku węgla. A właśnie nadmiar uwalnianego do atmosfery CO2 jest główną przyczyną ocieplania się planety. Rok 2023 był najcieplejszym w historii pomiarów, a obecny będzie prawdopodobnie jeszcze cieplejszy. Zwiększa się ryzyko klęsk i katastrof klimatycznych, natomiast warunki do życia dla ludzi, zwierząt i roślin stają się coraz trudniejsze.
Transport wnosi około 5% unijnego PKB i zatrudnia ponad 10 milionów mieszkańców wspólnoty. Niestety, odpowiada też za blisko jedną czwartą łącznych emisji gazów cieplarnianych na terenie UE, dlatego proponowana dekarbonizacja tego sektora wydaje się sensownym i niezbędnym działaniem w ramach walki z ocieplaniem się klimatu.
Bezemisyjny transport do 2050 roku to rozwiązanie mające przybliżyć nas do osiągnięcia celów, jakie stawia Europejski Zielony Ład. Korzyści są niezaprzeczalne: zdrowsze powietrze, mniej zanieczyszczeń oraz ograniczenie wzrostu globalnej temperatury.
W jaki sposób UE chce ograniczyć emisyjność transportu do 2050 roku?
W styczniu bieżącego roku Komisja Europejska ogłosiła osiągnięcie porozumienia pomiędzy Parlamentem Europejskim oraz Radą Europejską w kwestii zaostrzenia norm emisji CO2 dla nowych ciężarówek i autobusów wprowadzanych na rynek UE od 2030 roku. To pierwszy krok w realizacji ambitnego planu całkowitego wyeliminowania emisji w transporcie do roku 2050.
Założone w tym porozumieniu cele redukcji emisji dwutlenku węglą są surowe. W porównaniu do poziomów z 2019 roku emisyjność w nowych pojazdach ciężarowych ma spaść o:
- 45% w latach 2030-34,
- 65% w latach 2035-39,
- 90% od roku 2040.
Jeszcze bardziej radykalne przepisy mają obowiązywać w przypadku transportu publicznego. Nowe autobusy miejskie będą zobowiązane do 90-procentowej redukcji emisji CO2 już od 2030 roku. Z kolei od 2035 roku wszystkie nowe pojazdy komunikacji publicznej mają być całkowicie bezemisyjne.
Miasta, w których żyje ponad 50 tysięcy mieszkańców są zobowiązane, by do 2028 roku 30% ich autobusów było zeroemisyjne lub napędzane bioetanolem. Docelowo do 2050 roku z unijnych dróg mają zniknąć wszystkie autobusy z silnikiem spalinowym.
Oczywiście, przepisy mogą się jeszcze w międzyczasie zmienić. Na rok 2027 zaplanowano przegląd skuteczności oraz wpływu nowych regulacji. Dzięki temu regulacje będą mogły zostać dostosowane do bieżącej sytuacji, nowych technologii, a także potrzeb rynku.
Czy bezemisyjny transport publiczny od 2050 roku jest możliwy?
Jeszcze w 2020 roku udział zeroemisyjnych pojazdów we flocie komunikacji publicznej na terenie zarówno całej Unii Europejskiej, jak i Polski, nie przekraczał 1%. Liczba takich pojazdów sukcesywnie wzrasta, szczególnie w dużych miastach. Możemy mieć jednak problem z dostosowaniem się do unijnych regulacji.
Po pierwsze, na drodze do realizacji ambitnych celów stoi niska podaż. Producenci nie nadążają z produkcją, m.in. z powodu wysokich cen oraz ograniczeń związanych z dostępnością podzespołów. W efekcie miasta są zmuszone uzupełniać braki w swojej flocie tym, co dostępne, czyli autobusami spalinowymi.
Drugim problemem są natomiast ograniczone budżety samorządów. Dekarbonizacja transportu publicznego wiąże się z kosztami zakupu pojazdów oraz ich eksploatacji. Otwarte pozostaje pytanie, czy samorządy udźwigną taki ciężar finansowy. Szczególnie w mniejszych, a zatem biedniejszych miastach może być z tym problem.
Kierunek nowych regulacji jest słuszny, ale rygorystyczne zasady mogą uniemożliwić ich realizację w założonym terminie. Niewykluczone, że to kolejne przepisy Zielonego Ładu, z jakich Unia Europejska będzie musiała się wycofać pod społeczną presją. I znów ucierpi na tym środowisko.
Autor: Paweł Pałasz