Rządowa tarcza, chroniąca odbiorców uprawnionych do pobierania energii elektrycznej przed skokowymi podwyżkami cen, została przedłużona na pierwszą połowę 2024 roku. Z tego artykułu dowiesz się, ile wynoszą aktualne maksymalne ceny prądu, a także, czy należy spodziewać się drastycznych podwyżek w drugim półroczu.
Ile wynoszą ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych do końca czerwca 2024 roku?
Na mocy ustawy z 7 grudnia 2023 roku o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła zostało postanowione, że ceny prądu dla gospodarstw domowych nie zmienią się w pierwszym półroczu 2024 roku. W praktyce oznacza to dalsze mrożenie cen na poziomie z początku 2022 roku. Są to stawki znacznie niższe w porównaniu z taryfami oraz cenami hurtowymi na rynkach energii.
Maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wynosi 412 zł za 1 MWh (megawatogodzinę) netto, czyli 0,412 zł za 1 kWh (kilowatogodzinę), jednak tylko w przypadku zmieszczenia się w określonym limicie zużycia. Dla większości gospodarstw wynosi on 1,5 MWh w okresie do 1 stycznia do 30 czerwca. Do wyższych limitów uprawnione są gospodarstwa domowe, w których mieszkają:
- osoby z niepełnosprawnością – 1,8 MWh;
- rodziny z Kartą Dużej Rodziny – 2 MWh;
- rolnicy – 2 MWh.
Wszystkie limity są o połowę niższe w porównaniu z planowanymi przez poprzedni rząd, ponieważ przepisy obowiązują przez sześć, a nie dwanaście miesięcy.
Co w przypadku przekroczenia limitów zużycia prądu? Maksymalna cena energii elektrycznej wzrasta wówczas do poziomu 693 zł za 1 MWh (0,693 zł za 1 kWh).
Maksymalne ceny prądu dla małych i średnich firm, szpitali, szkół oraz pozostałych odbiorców uprawnionych
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, w pierwszej połowie 2024 roku zostaje przedłużone mrożenie cen energii także dla mikroprzedsiębiorców, małych i średnich firm, podmiotów użyteczności publicznej oraz jednostek samorządu terytorialnego.
Maksymalna cena ma w tym okresie wynosić 693 zł za 1 MWh netto, co po doliczeniu VAT i akcyzy daje 858,54 zł za 1 MWh.
Warunkiem przyznania ceny maksymalnej jest złożenie oświadczenia, że spełnia się warunki uznania za takiego odbiorcę. Podmioty, które korzystały z zamrożonych cen w poprzednim roku, nie musiały składać nowych oświadczeń. Dla pozostałych termin na złożenie upłynął 31 stycznia, ale podmioty, które nabyły prawo do korzystania z maksymalnej ceny prądu w 2024 roku wciąż mogą się o to ubiegać. Oświadczenie należy jednak złożyć w ciągu 30 dni od dnia nabycia uprawnienia.
Czy w drugim półroczu 2024 nastąpi skokowy wzrost cen energii?
Mrożenie cen energii to poważne obciążenie dla budżetu państwa. W 2023 roku pakiet tych rozwiązań legislacyjnych kosztował aż 46,4 miliardów złotych. Należało się zatem spodziewać, że prędzej lub później przestaną obowiązywać maksymalne ceny prądu na poziomie z 2022 roku. Wiele wskazuje na to, że stanie się tak już w drugiej połowie bieżącego roku.
Nie znaczy to jednak, że wszystkich odbiorców czeka gwałtowny wzrost cen za energię elektryczną. Ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zapowiedziała rozwiązania w sprawie ochrony odbiorców prądu w drugim półroczu 2024.
Według słów ministry z 29 stycznia, w ciągu trzech miesięcy zostaną zaprezentowane wstępne rozwiązania dla ochrony najbiedniejszych gospodarstw domowych.
Czy pozostałe gospodarstwa czeka drastyczna podwyżka? Na pewno nie będzie tak, że ceny poszybują – stwierdziła Hennig-Kloska w radiowym wywiadzie. Będziemy patrzeć, jak będą kształtowały się ceny na rynku, również dla gospodarki.
Konkretne rozwiązanie póki co zaproponowali politycy opozycyjnej Konfederacji, sugerując obniżenie stawki VAT na energię elektryczną z 23% na 5%. Na takie rozwiązanie pozwoliłaby Komisja Europejska, która wprawdzie wcześniej nakazała nam podniesienie zerowej stawki VAT-u, jednak nie aż do poziomu 23%. Było to wyłącznie decyzją rządu Mateusza Morawieckiego, choć wystarczyłoby ustalenie jej na znacznie niższym poziomie, co dziś może zrobić rząd Donalda Tuska.
W przypadku braku odpowiednich działań, ceny prądu w drugim półroczu 2024 mogą wzrosnąć o kilkadziesiąt procent, a w bardziej pesymistycznym wariancie – nawet dwukrotnie.
Autor: Paweł Pałasz