EPA/TOLGA BOZOGLU zatonął w Zatoce Adeńskiej po ostrzale jemeńskich separatystów Huti i zagraża środowisku naturalnemu Morza Czerwonego, gdyż wraz z Rubymar na dno poszło 21 tysięcy ton nawozów sztucznych.
Oprócz zatopionych nawozów ze statku wyciekły znaczne ilości paliwa. Jak podaje strona internetowa TankerTrackers będzie to przyczyną „katastrofy ekologicznej na (jemeńskich) wodach terytorialnych i w Morzu Czerwonym”.
Rakieta Huti trafiła w Rubymar 28 lutego powodując na wodach Morza Czerwonego plamę ropy o długości ponad 40 kilometrów. Po ataku jemeńskich rebeliantów załoga opuściła statek, a losy jednostki nie były znane przez kilkanaście dni. Dopiero w sobotę rząd Jemenu, który jest uznany na arenie międzynarodowej, podał wiadomość o zatonięciu statku.
Morze Czerwone charakteryzuje się wyjątkowymi cechami naturalnymi, jak tą, że zimą woda przemieszcza się na północ w kierunku Kanału Sueskiego, a latem na zewnątrz – do Zatoki Adeńskiej. To mogło przyczynić się ewentualnej katastrofy, gdyż jak powiedział Ian Ralby, założyciel konsorcjum zajmującym się bezpieczeństwem morskim: „Co wyleje się w Morzu Czerwonym, zostaje w Morzu Czerwonym”.
Od dziesięcioleci Arabia Saudyjska odsala wodę morską pobieraną z Morza Czerwonego. Z instalacji odsysających pobierana jest woda pitna w wielu miastach, a wylane paliwo może być przyczyną zapychania i awarii tych urządzeń. Ponadto Morze Czerwone jest miejscem pozyskiwania owoców morza.
Ilość ropy wylanej z Rubymara szacowana jest na więcej niż 7 tysięcy baryłek. Ryzyka związanego z zatopionymi nawozami jeszcze nikt nie oszacował. Wiadomo, że gdyby uwolniły się do wody, mogłyby być zagrożeniem dla najbardziej kolorowych i rozległych raf koralowych na świecie.