Rząd i Główny Inspektorat Ochrony Środowiska mają listę nielegalnych składowisk niebezpiecznych odpadów. Ale jej nie upublicznia. Nie pomogły zmiana rządu ani wyrok NSA – czytamy w środowym wydaniu „Dziennika Gazeta Prawna”.
„Ministerstwo wie, ale nie powie. Ma listę nielegalnych składowisk” – brzmi intrygujący tytuł artykułu. O co chodzi w sprawie?
Lista bomb ekologicznych jest
Jak przypomniał portal „ Dziennik Gazeta Prawna”: „Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ), który sporządził listę bomb ekologicznych w kraju, utrzymywał najpierw, że nie może jej udostępnić, gdyż jest to dokument wewnętrzny”.
„Informacje na temat konkretnych miejsc zostały pozyskane przez wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska, w ramach działań kontrolnych” – zaznaczono następnie.
„GIOŚ twierdził, że są one niepełne i nie stanowią informacji publicznej na temat wszystkich miejsc nagromadzenia odpadów w kraju. I to pomimo tego, że wcześniej na listę GIOŚ powoływał się Jacek Ozdoba, były wiceminister środowiska na jednej z komisji sejmowych, twierdząc, że skala porzucania nielegalnych odpadów w Polsce jest gigantyczna. GIOŚ sprecyzował wówczas, że chodzi o 768 miejsc, z czego w 231 zostały nagromadzone odpady niebezpieczne” – podał „DGP”. Podkreślono, że łącznie chodziło o 3,86 mln t odpadów.
Zmiana rządu i wyrok NSA nic nie dały
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego zapadł w grudniu zeszłego roku. Portal zauważa, że od tego czasu zmienił się rząd, a także osoba na stanowisku generalnego inspektora i sytuacja prawna.
Chociaż w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego podano, że lista jest informacją publiczną pomagającą społeczeństwu ocenić skuteczność wykonywania zadań przez organ powołany do kontroli przestrzegania przepisów chroniących środowisko naturalne – zauważa „Dziennik” – nadal w tej sprawie nic się nie zmieniło.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna