Świat ptaków zatrzymany w tysiącach pięknych fotografii. Gatunki pospolite, rzadkie, a także te, których nie da się zaobserwować w Polsce. Zdjęcia Józefa Banasia nie tylko zachwycają barwami, realistyką, ale także są zaproszeniem do świata pełnego ptasich odgłosów, specyficznych zachowań, a niekiedy walki o pokarm, teren i przetrwanie. Co Autor prac ma do powiedzenia o swoim hobby? Czy Józef Banaś wpisuje się w trendy tak modnego ptasiarstwa?
Hanna Krugiełka, redaktor naczelna ekoetos.pl, poprosiła fotografika przyrody – Józefa Banasia o rozmowę na temat jego ciekawego hobby i pełnych przygód wizyt w terenie.
Zacznijmy od zdefiniowania Pana osoby. Czy nazwałby się Pan modnie ptasiarzem? Może ornitologiem, czy obserwatorem lub fotografem przyrody?
Nie nazwałbym się ornitologiem, gdyż nie ukończyłem odpowiednich studiów o takim profilu. Gdy się przedstawiam ludziom, zawsze odpowiadam, że jestem ptasim przyjacielem, dla którego obserwowanie, jak i fotografowanie ich stało się pasją i sposobem na wolny czas.

Od dawna zajmuje się Pan fotografią przyrodniczą? Czy pamięta Pan, co skłoniło Pana do utrwalania zwierząt na zdjęciach?
Fotografuję ptaki od ponad 30 lat, podróżując za nimi po całym świecie. Wydaje mi się, że miłość do ptaków wyssałem z mlekiem matki. Będąc małym chłopcem, spędzałem wiele czasu, ganiając po łąkach i przyglądając się coraz to nowym gatunkom. Wychowanie młodego jastrzębia, który wypadł z gniazda, tylko mnie utwierdziło w moim myśleniu na temat przyszłości.
Czy fotografowanie zwierząt jest ciekawsze niż innych obiektów? Chyba jest trudniejsze, bo nie łatwo zrobić zdjęcie obiektu w ruchu. Może Pan opowiedzieć o tym?
Faktycznie, ptasi świat jest trudnym tematem dla fotografa, gdyż pojawiają się w nim inne aspekty niż np. w architekturze, malarstwie, czy rzeźbie, gdzie model jest nieruchomy. W przyrodzie dobre zdjęcie jest poparte niekiedy setkami godzin przygotowań.
Z pewnością podczas pobytów w terenie, miał Pan mnóstwo przygód. Proszę opowiedzieć o takiej, która mogłaby najbardziej spodobać się moim Czytelnikom.
Podczas pobytu na wyspie Helgoland na Morzu Północnym, z moim przyjacielem odłączyliśmy się od grupy, celem szybszego dojścia na klify, gdzie gniazdują głuptaki. Niestety nie znając terenu, okazało się bardzo szybko, że zgubiliśmy ścieżkę, którą mieliśmy podążać na klify.

Podczas gdy nasza grupa spokojnie cieszyła się już widokiem głuptaków, my zdobywaliśmy prawie pionową ścianę klifu, przedzierając się przez ciernie i bardzo ostre skały. Po osiągnięciu celu okazało się, że z 4 godzin wyznaczonych na głuptaki przez przewodnika została tylko godzinka z kawałkiem.
Po uspokojeniu oddechu i opanowaniu potwornego zmęczenia udało się zrobić kilka dobrych kadrów. I choć inni mieli o wiele więcej prac, to my mogliśmy porozmawiać nie tylko o foto…
Z pewnością zapadła Panu w pamięć też najgroźniejsza przygoda. Zechce Pan opowiedzieć o niej Czytelnikom ekoetos.pl?
Podczas fotografowania zdarzają się różne niespodziewane sytuacje, jak choćby ta: będąc w Bieszczadach, miałem fotografować z czatowni orła przedniego. Po kilku godzinach oczekiwania zamiast orła na polanie pojawił się niedźwiedź, a na moich plecach ciarki. Szybko opanowałem emocje i uwieczniłem misia na kilkudziesięciu pracach. Adrenalina była jednak tak duża, że jeszcze wieczorem opowiadając o spotkaniu, czułem emocje.
Czy ma Pan swoje ulubione gatunki, które wyjątkowo lubi Pan fotografować? Dlaczego akurat te?
Bardzo lubię ptaki siewkowate, czyli te, które zdobywają pokarm, brodząc w płytkiej wodzie. Atrybutem siewek jest to, że na miejscach żerowania podczas przelotów gromadzą się ich setki, a czasami stada są liczone w tysiącach. Obserwowanie takiego stada to prawdziwa uczta, zarówno dla oka jak i dla ucha.

Jak wygląda Pana wyjazd w teren? Wstaje Pan w środku nocy, zanim ptaki się obudzą? Spędza Pan czas w ich towarzystwie do zapadnięcia zmroku?
W teren wyjeżdża się w nocy, żeby się zamaskować przed świtem, zanim pojawią się ptaki. Samo maskowanie zajmuje również sporo czasu, więc wszystko musi być dobrze przemyślane. Przenośna czatownia musi rano wyglądać jak element tła niebudzący podejrzenia u moich ptasich przyjaciół. Zasada jest taka, że wchodzimy i wychodzimy z czatowni, gdy jest już ciemno, lub ptaki odleciały i nie pojawiają się przez dłuższą chwilę.
To chyba hobby dobre tylko na weekendy, albo urlop? Czy można fotografować ptaki, chodząc do szkoły lub pracy?
Ptaki to moja pasja od dzieciństwa, więc poświęcam im mnóstwo czasu, nie ograniczając się do fotografowania weekendowego. Pracuję w systemie 3 zmianowym i niejednokrotnie poświęcam kilka godzin snu po to, aby choć na chwilę pobyć w terenie. W myśl mojej zasady, że „najlepszym wyjściem jest wyjście w teren”, poznaję ptasi świat coraz bardziej.
Jeśli chodzi o sprzęt fotograficzny – takie wysokiej klasy zdjęcia, jak Pana, to rzecz aparatu, czy umiejętności?
Aby zrobić dobrej klasy zdjęcie, trzeba spełnić kilka warunków. Dobry aparat to nie wszystko, gdyż oprócz sprzętu potrzebne są umiejętności, jakie zdobywa się podczas długoletniego fotografowania, jak również łut szczęścia w postaci odległości od fotografowanego obiektu. Owszem, wysokiej klasy aparat posiadający bardzo szybką migawkę, to podstawa. Do tego odpowiednio dobrane obiektywy długoogniskowe, sprawdzają się w fotografowaniu ptaków z dużej odległości, jednocześnie zapewniając im spokój i swobodę podczas bytowania.

Czy obrabia Pan zdjęcia? Czy, ewentualnie dlaczego, jest to konieczne?
W mojej fotografii staram się, aby prace były jak najbardziej naturalne. Jedynymi obróbkami, jakie stosuję, są przycięcia zdjęcia, ewentualnie rozjaśnienie lub przyciemnienie. Pozostałe parametry staram się korygować ustawieniami aparatu w terenie, adekwatnie do warunków otoczenia.
Czy zawsze ma Pan przy sobie aparat?
Aparat jest moim podstawowym narzędziem w terenie, więc wyjazd bez niego mijałby się z celem. Nawet podczas rekonesansu w nieznanym terenie może trafić się okazja, aby sfotografować ciekawy gatunek. Oprócz aparatu zawsze mam przy sobie lornetkę i lunetę obserwacyjną, umożliwiające lokalizację szukanych gatunków, jednak dla zarejestrowania obrazu aparat jest niezbędny.
Zdradzi Pan markę ulubionego sprzętu i obiektywów, z których Pan korzysta najczęściej?
Posługuję się aparatem marki Nikon Z9, do którego najczęściej podpinam obiektyw długoogniskowy Nikkor Z 800 mm, o stałym świetle f 6.3. W przypadku fotografowania ptaków w lecie używam również obiektywu zmiennoogniskowego Nikkor Z 180 – 600 mm f 5.6-6.3.
A parametry?
Moimi ulubionymi parametrami są przysłona f 7.1, ISO 400, a krok EV – 0,3. Czasem zdarza mi się korzystać z różnych innych ustawień, które są spowodowane warunkami atmosferycznymi. Na przykład, fotografowałem sowy przy ISO 25600, czyli ekstremalnie wysokiej światłoczułości. Jednak gdy tylko jest to możliwe, wracam do swoich ulubionych ustawień.
Serdecznie dziękuję za niezwykle ciekawą rozmowę. Mam nadzieję, że będą jeszcze kolejne.