W Islandii na południowy zachód od stolicy Reykjaviku działa obiekt o nazwie Mammoth, opracowany przez szwajcarską firmę Climeworks. Nad ciemnymi, porośniętymi mchem polami lawy górują stosy hałaśliwych maszyn wielkości kontenerów transportowych, kopuł i zygzakowatych srebrnych rur – opisuje instalację BBC.
Co to jest Mammoth?
Mammoth jest największym na świecie obiektem bezpośredniego przechwytywania gazów cieplarnianych z powietrza (DAC). Działa już od dwóch miesięcy, wysysając z powietrza dwutlenek węgla (CO2), który przyczynia się do globalnego ocieplenia, a następnie przechowując go głęboko pod ziemią, gdzie zamienia się w kamień.
Obiekt składa się z 12 kontenerów zbiorczych, lecz ich ilość ma zwiększyć się do 72. Koszt pochłaniania CO2 na razie jest dużo wyższy od kosztu uprawnień do emisji tego gazu.
„Dzięki temu będziemy mogli wychwytywać 36 000 ton CO2 rocznie” – powiedział BBC dyrektor handlowy Climeworks, Douglas Chan.
Jak działa Mammoth?
Pomysł polega na odwróceniu emisji, które już zostały wprowadzone do atmosfery.
Jak podaje BBC, każda jednostka kolektorowa ma kilkanaście mocnych wentylatorów, które co 40 sekund są w stanie zassać ilość powietrza równą wielkości basenu olimpijskiego.
„Technologia ta opiera się na zasysaniu dużej ilości powietrza, jego spowolnieniu tak, aby filtr mógł je wychwycić, a następnie wypuszczeniu powietrza z powrotem na zewnątrz” – wyjaśnia pan Chan.
CO2 stanowi jedynie niewielką część atmosfery (0,04%), więc jego wychwytywanie wymaga dużej ilości energii elektrycznej.
W przypadku Mammoth energia elektryczna pochodzi z pobliskiej elektrowni geotermalnej, więc podczas działania elektrownia nie emituje żadnych gazów cieplarnianych.
Tak więc energia odnawialna wykorzystywana jest do zasilania procesu bezpośredniego wychwytywania powietrza, który wymaga ciepła o temperaturze wrzącej wody. Po uwolnieniu CO2 z filtrów jest transportowany pod ziemię, gdzie gaz reaguje ze skałą bazaltową w naturalnym procesie, który przekształca go w kamień i w ten sposób gaz jest trwale przechowywany.
Źródła: BBC, Business Insider