Obowiązek wykonywania przez myśliwych badań okresowych został zniesiony w 2023 roku. I to jeszcze zanim faktycznie zaczął obowiązywać. Wprowadzenia takiego obowiązku domaga się 94% polskiego społeczeństwa. Polski Związek Łowiecki nie jest jednak skłonny do jakichkolwiek ustępstw, a politycy wydają się za bardzo przejmować zdaniem myśliwych, wciąż traktując ich w sposób uprzywilejowany. Badania okresowe myśliwych to jednak kwestia bezpieczeństwa, która od zbyt dawna jest bagatelizowana.
Czy myśliwi przechodzą badania?
Zgodnie z obowiązującym obecnie prawem, a konkretnie ustawą o broni i amunicji, myśliwi w Polsce muszą poddawać się badaniom lekarskim. Jeden raz – gdy starają się o pozwolenie na broń. Przechodzą wówczas m.in. badania okulistyczne i psychologiczne, także pod kątem uzależnienia od alkoholu lub środków psychoaktywnych. Co jednak w sytuacji, gdy już po wydaniu takiego pozwolenia myśliwemu pogorszy się wzrok, wystąpią dolegliwości wpływające na sprawność fizyczną, ujawnią się u niego zaburzenia psychiczne lub skłonność do nadużywania odurzających substancji? Otóż mogą dalej posługiwać się bronią, stanowiąc zagrożenie dla siebie i otoczenia, ponieważ lobby myśliwskie bardzo dba o to, by badania okresowe nie były wymagane.
Ten stan rzeczy miała zmienić nowelizacja ustawy o broni i amunicji sprzed pięciu lat. Zgodnie z wprowadzonymi do niej zmianami, badania okresowe myśliwych, przeprowadzane raz na pięć lat, miały obowiązywać od kwietna 2023 roku. Niestety, właśnie wtedy ówczesna większość sejmowa postanowiła, zgodnie z życzeniem myśliwych, usunąć ten przepis z ustawy, nazywając to likwidacją zbędnych barier administracyjnych i prawnych. Za zniesieniem obowiązku badań okresowych dla myśliwych było 223 posłów klubu PiS, wszyscy posłowie kół Kukiz ’15 i Polskie Sprawy, a także dwoje z PSL-u oraz Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji. Przeciwko zniesieniu głosowali politycy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Porozumienia, Wolnościowcy, a nawet większość konserwatywnych klubów PSL i Konfederacji. Jednak jeszcze trzy miesiące wcześniej PSL niemal w całości popierał zwolnienie myśliwych z okresowych badań lekarskich, gdy głosowano nad poprawką wykreślającą zapis zwalniający ich z tego obowiązku.
Warto dodać, że obowiązkowi poddawania się raz na pięć lat badaniom okresowym podlegają osoby posiadające pozwolenie na broń w celach ochrony osobistej oraz ochrony osób i mienia. Ta grupa nie buntuje się jednak przeciwko takim przepisom, a temat zniesienia dla niej badań nie istnieje. Na podstawie innych przepisów okresowym kontrolom stanu zdrowia podlegają także uprawnieni do posiadania broni funkcjonariusze służb. Tu również nie ma żadnej dyskusji o zmianie prawa. Myśliwi czują się jednak uprawnieni do uprzywilejowania i robią wszystko – jak widać, również z wywieraniem wpływu na polityków – aby nie obowiązywały ich takie same przepisy, jak innych posiadaczy broni.
Myśliwi przeciw badaniom okresowym, ale zdecydowana większość Polaków chce ich wprowadzenia
Jak wynika z przeprowadzonego w tym roku sondażu Zymetrii dla fundacji Niech Żyją!, aż 94% Polek i Polaków opowiada się za wprowadzeniem badań okresowych dla myśliwych. W sondażu udział wzięła ogólnokrajowa, reprezentatywna grupa obywateli, więc można założyć, że to rzeczywiste poparcie tego postulatu w naszym społeczeństwie.
Taki wynik nie powinien zresztą nikogo dziwić. Populacja polskich myśliwych jest coraz starsza. Jak podawała trzy lata temu fundacja Niech Żyją!, średni wiek myśliwego w naszym kraju to 52 lata. Oczywistym jest, że wraz z wiekiem spada sprawność psychofizyczna. Problemy ze wzrokiem, jak jaskra czy zaćma, ale też choroby neurologiczne albo powikłania cukrzycy czy nadciśnienia to czynniki, które mogą wpływać na podejmowanie decyzji i celność strzałów. Tymczasem znaczna część myśliwych od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat nie przeszła żadnych badań lekarskich warunkujących posiadanie broni. Bo nie muszą.
Zdziwieni sondażem są jednak z pewnością sami myśliwi, którzy obowiązek poddawania się badaniom okresowym uważają za krzywdę dla swojego środowiska i nie widzą potencjalnego związku pomiędzy ich brakiem, a licznymi wypadkami na polowaniach.
Myśliwi nie chcą dyskusji o badaniach okresowych
Ostatnie spotkanie w ramach zespołu ds. reformy łowiectwa, na którym powrócił temat badań okresowych myśliwych, nie przyniosło żadnego postępu. Formuła dialogu się wyczerpała – podsumował to spotkanie Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu i środowiska. Chociaż przedstawił w jego trakcie wyniki wspomnianego wyżej sondażu, argumenty za potrzebą takich badań, a także wskazał na wymogi obowiązujące kierowców czy służby mundurowe, myśliwi nie byli skłonni do jakichkolwiek ustępstw.
Przedstawiciele Polskiego Związku Łowickiego uparcie stoją na stanowisku, że nie ma dowodów na to, że wprowadzenie obowiązkowych badań przyczyni się do zmniejszenia liczby wypadków na polowaniach. Nie ma też jednak żadnego potwierdzenia ich tezy, że brak badań nie jest przyczyną takich incydentów. A wręcz istnieją przykłady na to, że taki związek istnieje. Chociażby w głośnej sprawie z 2020 roku, gdy myśliwy zabił 16-latka, tłumacząc się, że pomylił go z dzikiem. W trakcie procesu okazało się, że sprawca ma zaburzenia związane z kontrolowaniem agresji.
Wśród myśliwych – największej w Polsce grupie cywilnych użytkowników broni, mającej w sumie 134 tysiące pozwoleń – osób z różnego rodzaju zaburzeniami, schorzeniami lub uzależnieniami jest niewątpliwie dużo więcej. Może to być główny powód, dlaczego tak bardzo boją się cyklicznych kontroli swojego stanu zdrowia psychicznego i fizycznego, w wyniku których mogliby stracić uprawnienia. A wtedy nie będzie kto miał walczyć z ASF, jak przekonywał wiceministra PZŁ.
To jednak skrajnie nieodpowiedzialne, by z powodu walki z chorobą zagrażającą świniom – której zapobiegać mogą sami hodowcy, przestrzegając zasad bioasekuracji – pozwalać, by w przestrzeni używanej przez innych ludzi, posługiwała się bronią osoba, która zgodnie z obowiązującą wiedzą medyczną i psychologiczną nie powinna mieć do niej dostępu. Takiej argumentacji podczas spotkania użyła Anna Gdula, lekarz anestezjolog, a zarazem prezeska Fundacji na Rzecz Prawnej Ochrony Zwierząt i Kontroli Obywatelskiej „Lex Nova”.
Czy badania okresowe myśliwych zostaną w końcu wprowadzone?
W poprzedniej kadencji sejmu, głównie dzięki głosom rządzącego wówczas PiS, zniesiono obowiązek cyklicznych badań lekarskich i psychologicznych dla myśliwych, chociaż takie regulacje obowiązują innych posiadaczy broni. Nadzieja na wprowadzenie takiego obowiązku pojawiła się wraz ze zmianą władzy, zwłaszcza gdy swoją funkcję w Ministerstwie Klimatu i Środowiska otrzymał Mikołaj Dorożała, niekryjący się ze swoim dystansem do myślistwa.
Niestety, zmiany prawa, których domaga się większość społeczeństwa, mogą nie być wcale łatwe w tej kadencji. Po stronie myśliwych znów twardo stoi współtworzący obecnie rządzącą koalicję PSL. Powiązania tej partii ze środowiskiem łowieckim stały się jeszcze silniejsze, gdy po powrocie do władzy obstawiła PZŁ swoimi działaczami. Stąd też myśliwi nie tracą swoich przywilejów, a wręcz zyskują nowe.
Przykładem może być porozumienie o współpracy podpisane z PZŁ przez wicepremiera i ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Nie nakłada ono na myśliwych żadnych obowiązków, ale za to uznaje ich za przydatnych do obronności i ułatwia promowanie łowiectwa wśród żołnierzy. MSWiA po cichu wpisał też PZŁ do rządowego projektu ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej jako podmiot ochrony ludności.
W sprawie badań okresowych myśliwych wszystkie dotychczasowe rządy okazały się zbyt pobłażliwe i nieodpowiedzialne. W kwestiach bezpieczeństwa prawo nie powinno robić żadnych wyjątków i nie może w sposób uprzywilejowany traktować myśliwych ulgowo w stosunku do innych posiadaczy broni palnej czy przedstawicieli zawodów, którzy muszą poddawać się cyklicznym kontrolom lekarskim.
Autor: Paweł Pałasz