Pisaliśmy już o słynnych na całą Polskę sokołach wędrownych z Garwolina. Jeszcze kilka dni temu wierzyliśmy, że ich losy potoczą się bezproblemowo i po tak dramatycznych okolicznościach przyjścia na świat, czeka je teraz wszystko, co najlepsze, a przynajmniej beztroskie, chociaż zwyczajne. Tymczasem los nie był łaskawy dla trzech sokolich piskląt i ich rodziców. Dlaczego?
Populacja sokoła wędrownego w Polsce liczy tylko około 100 par lęgowych, dlatego tak bardzo cenne jest każde jajko, każde pisklę, każdy ptak. Również z tego powodu leśnicy walczyli o życie sokolej rodziny, która gniazduje na kominie elektrociepłowni Wrotków i pomogli w przyjściu na świat trzech piskląt sokoła wędrownego.
Gdzie jest tata?
Leśnicy z Nadleśnictwa Garwolin oddali małe, wyklute w inkubatorze, sokoły pod opiekę matki. Napisali wtedy na profilu społecznościowym: „Mamy nadzieję, że to już koniec dramatycznych wydarzeń w życiu lubelskich sokołów, a od tej chwili ich życie będzie już tylko sielanką i chociaż zastępczy ojciec będzie tęsknił, to jest spokojny, że oddał swoich podopiecznych pod najlepsze możliwe skrzydła”.
Niestety sielanka rodziny sokołów nie trwała długo, gdyż zaobserwowano brak Czarta – sokoła Taty i nie była to tylko chwilowa nieobecność. Znaleziono sokoła martwego pod kominem. Najprawdopodobniej został otruty, podobnie jak jego ojciec trzy lata wcześniej.
Jak obecnie wygląda sytuacja?
Jak donoszą leśnicy: „sytuacja po utracie samca wydaje się być stabilna”. Sokole pisklęta są już na tyle duże, że nie trzeba ich ogrzewać, a poza tym temperatura powietrza im sprzyja.
Samotna samica – Wrotka radzi sobie z karmieniem młodych, które mają apetyt. Młode sokoły jedzą do syta, są zdrowe.
Redakcja EkoEtos trzyma kciuki za sokolą niepełną rodzinę.