Chińska marka SHEIN staje się coraz silniejszym graczem w branży mody. Firma odnotowała w zeszłym roku 2 miliardy dolarów zysku – wyprzedzając odzieżowego giganta H&M – i przybliża się do wejścia na nowojorską giełdę. Działalność producenta fast fashion budzi jednak liczne kontrowersje. Walkę z Chińczykami właśnie zapowiada Francja, a jeśli przyniesie ona skutki, tą samą drogą mogą podążyć inne państwa Unii Europejskiej.
Dlaczego Francja chce walczyć z SHEIN?
Jeden z wiodących reprezentantów tzw. fast fashion – szybkiej mody – jest coraz powszechniej krytykowany za swój, eufemistycznie mówiąc, nieodpowiedzialny model biznesowy. Istnieje kilka uzasadnionych powodów, dlaczego nie kupować w SHEIN.
Po pierwsze: jest to nieekologiczne. Ubrania z SHEIN są produkowane na masową skalę, bez zachowania żadnych pro-ekologicznych norm, przyczyniając się do degradacji środowiska. Następnie są rozwożone po całym świecie, co powoduje wzrost emisji gazów cieplarnianych. Kiepska jakość odzieży sprawia natomiast, że na wysypiskach śmieci lądują tony tych ubrań, praktycznie nie ulegając rozkładowi i wydzielając toksyczne substancje podczas spalania.
Po drugie: jest to nieetyczne lub wręcz niemoralne. Zarówno ze względu na łamanie praw pracowniczych, a nawet praw człowieka w fabrykach SHEIN, jak i nielegalne kopiowanie wzorów od innych producentów.
Po trzecie: ubrania z SHEIN są toksyczne. W produktach tej marki wykryte zostały substancje szkodliwe nie tylko dla środowiska, ale także noszących je osób. Niektóre z nich w ogóle nie powinny się znaleźć w odzieży, podczas gdy inne przekraczają dopuszczalne normy.
Jak Francja zamierza walczyć z SHEIN?
Pierwszym europejskim krajem, który zamierza wprowadzić ograniczenia dla chińskiego producenta, jest Francja. W marcu tamtejszy parlament przyjął projekt ustawy, która uderza w firmy zalewające rynek tanią, masowo produkowaną i niespełniającą norm odzieżą.
Ustawa zakłada, że na podmioty typu fast fashion zostaną nałożone dodatkowe opłaty ekologiczne, wynoszące od 5 euro za każdą sprzedawaną sztukę, ale nie więcej niż połowa ceny towaru. Pieniądze z tej opłaty mają być przekazywane producentom stawiającym na zrównoważony rozwój.
Ponadto ustawa zakazuje jakiejkolwiek reklamy odzieży fast fashion.
Projekt musi jeszcze zostać zatwierdzony przez francuski senat. Gdy tak się stanie, Francja będzie prekursorem regulacji wymierzonych w firmy produkujące szkodliwe i nieekologiczne ubrania, a także łamiące prawa pracownicze oraz kradnące cudzą własność intelektualną. Niewykluczone, że podobną walkę rozpoczną inne europejskie kraje.
Autor: Paweł Pałasz