ONZ alarmuje, że do 2050 roku co czwarta osoba na świecie będzie cierpieć z powodu stałego lub okresowego deficytu wody pitnej. Zagraża to też państwom europejskim, wśród których Polska jest w szczególnie złej sytuacji.
W cieniu debaty o dostępności surowców energetycznych, narasta kryzys związany z innym, kluczowym dla egzystencji każdego człowieka zasobem, jakim jest woda. I to właśnie ona była przedmiotem dyskusji w ramach panelu dyskusyjnego „Woda złotem XXI wieku” podczas Europejskiego Kongresu Samorządów w Mikołajkach.
Pogłębiający się problem
Choć woda stanowi 71 proc. powierzchni Ziemi, tylko 2,5 proc. to woda słodka, której większość jest zmagazynowana w lodowcach. Człowiek wykorzystuje słodką wodę pochodzącą z wód powierzchniowych i podziemnych, która obejmuje niecały 1 proc. całkowitych zapasów wody. W związku ze zmianami klimatycznymi już teraz około 2 mld ludzi na świecie nie ma dostępu do wody pitnej – a problem ten będzie się pogłębiał. Szacuje się, że w 2030 roku 50 mln migrantów klimatycznych będzie wędrować w poszukiwaniu wody. Niewykluczone, że wśród nich znajdą się również mieszkańcy Polski.
Mierzymy się ze szczególnie trudnym zadaniem, gdyż nasze zasoby wód powierzchniowych w przeliczeniu na mieszkańca są ok. trzykrotnie mniejsze niż średnia w Europie i pięciokrotnie mniejsze niż średnia na Ziemi. Co więcej, niemal 40 proc. powierzchni Polski leży w sferze niedoboru wody.
Rafał Bonter, prezes zarządu Xylem
Polacy muszą zmienić przyzwyczajenia
Według danych Xylem, globalnej firmy zajmującej się technologią wodną, Polska zajmuje czwarte miejsce od końca w zestawieniu państw Unii Europejskiej pod względem zasobów wody przypadających na jednego mieszkańca. Sytuacja jest gorsza jedynie w Czechach, na Cyprze oraz na Malcie, jednak państwa te od lat podejmują działania w celu uniknięcia nadchodzącej katastrofy, m.in. wykorzystując oczyszczone ścieki do powtórnego obiegu w rolnictwie i przemyśle, czy wspierając kampanie edukacyjne promujące oszczędność zużycia wody. W Polsce, jak dotąd, brakuje skoordynowanych działań tak na poziomie ogólnokrajowym, jak i lokalnym.
W ciągu ostatnich 20 lat statystyczne zużycie wody nie zmalało, mimo że kupiliśmy liczne urządzenia, które mają ją oszczędzać. Wciąż jednak zmieniają się nasze przyzwyczajenia i postawy, dlatego edukacja oraz proekologiczne działania są nadal potrzebne.
– przekonuje Rafał Bonter
Infrastruktura retencyjna do wymiany
Prezes Xylem dodaje, że problemem jest nie tylko nieracjonalne gospodarowanie wodą przez zwykłych konsumentów, ale także brak odpowiedniej infrastruktury retencyjnej (zbiorników, oczek wodnych etc.) oraz gigantyczna skala marnotrawienia cennego surowca. Przypomina, że polska sieć wodociągowa – tak jak i ciepłownicza – jest przestarzała i nieregularnie kontrolowana.
Wykonany przez nas audyt 15-kilometrowego odcinka magistrali w Poznaniu wykazał, że z powodu nieszczelności i wycieków straty wody wynoszą rocznie aż ok. 750 tys. metrów sześciennych. Taka ilość wody mogłaby wypełnić aż 214 basenów olimpijskich.
– alarmuje Rafał Bonter
Unijne zobowiązania mogą pomóc
Do podjęcia zdecydowanych działań zmobilizować może nas Unia Europejska. Według przyjętej dyrektywy ws. wody pitnej (Drinking Water 2020/2184) już w przyszłym roku państwa członkowskie będą zobowiązane do oszacowania i oceny strat wody oraz do przekazania wyników Komisji Europejskiej do 12 stycznia 2026 r. Na ich podstawie wyznaczone zostaną odpowiednie wartości progowe, których przekroczenie wymagać będzie przedstawienia przez dany kraj konkretnego planu naprawczego.
Źródło: PAP MediaRoom