A gdyby tak na jeden dzień na świat powrócił ktoś, kto nie widział go od tysięcy lat? Cóż mógłby dotrzeć, gdyby Dzień Słońca oświetlił mu nowe oblicze?
Ach słońce, ach to Ty! I ten zapach… właściwe powietrze pachnie trochę inaczej. Może to krzywa przegroda? W sumie trudno stwierdzić, trochę oślepia mnie słońce, ale narzekanie to nie ja. Co to to nie! W końcu nie po to stawiali mi pomnik na Rodos.
Wychylam łeb, znaczy głowę, aby zobaczyć, gdzie stoi mój rydwan, ale coś dziwnego przesłania mi widok. Serio? Gdzie są drzewa i pola, no ja nic nie widzę. Pobudowali, pozmieniali, ledwo człowieka nie było od trzech tysięcy lat, a tu nic nie wygląda jak dawniej. Chociaż nie powiem, jest ładnie, ale nie widzę nigdzie owadów… Gdzie motyle? Gdzie pszczoły? W sumie nawet konik polny by się nadał.
Przechadzam się dziwnymi uliczkami. Wszystkie prowadzą do Rzymu? Nieważne, tam nie planuję iść, coś innego przykuwa moją uwagę. Przy jakimś dziwnym czymś, to chyba budynek, stoją kosze, takie kolorowe, w sumie fajne, tylko jakieś papierki porozrzucane?! O co chodzi? Nagle jakaś dziewczynka z psem idąca bierze do ręki papierek z ziemi i wrzuca go do niebieskiej beczki. A może to skrzynia? W każdym razie niebieskie. Cóż, taka segregacja to musi być dobry pomysł. Na trawie nie powinny znajdować się jakieś dziwne rzeczy, przecież można z nich zrobić inny pożytek, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo po co by te kolorki dawali?
Wodniście, gwieździście
Dobra, zawijam kiecę i lecę. Trochę dziwnie się czuję w tej greckiej szacie, bo nikt tu już tak nie chodzi, ale liczy się kreatywność, prawda? No nic, może lepiej, żebym nie znał na to odpowiedzi. Podchodzę do fontanny – och, jak przyjemnie, taka cudna woda i tak leci. Nieźle! Ludzie sporo wymyśli i osiągnęli. Ktoś obok mnie przechodzi! Czy ja jestem niewidzialny? Pewnie tak… Do meritum, Helios! Tak sobie muszę powtarzać. Przechodzą jacyś starsi ludzie (nie żebym oceniał – mi zaraz stuknie kilkanaście tysięcy), ale oni mówią: „Widziałeś?! Do 2050 roku co czwartej osobie może zabraknąć czystej wody!” Straszna wizja…
Z jednej strony jestem zachwycony otoczeniem. Cudów co nie miara, niekiedy dorównują nawet tym starożytnym. Coś podsłuchuję o Orientarium. Zerkam przez rękę przypadkowej osoby, aby zobaczyć o czym mowa i widzę na dziwnym prostokątnym wynalazku zmieniające się obrazki. Przyznam, że malarz pierwsza klasa, a miejsce, w którym są zwierzęta też wygląda zachęcająco. W każdym razie chylę czoła. Tylko martwi mnie, że choć słyszę dobre wieści, to zaraz po nich nadciągają też te złe…
Ekologia jest okej
Staruszek ze mnie, ale słuch motyli. Na moją korzyść działa, że ludzie niekoniecznie mnie widzą. Dowiedziałem się (zupełnie przypadkiem – nie żebym podsłuchiwał), że istnieje coś takiego jak portal informacyjny. Kto by pomyślał? Kiedyś to się plotkowało, na targ chodziło, a jakie historie podczas spaceru z trzygłowym psem wychodziły! Żył tym cały świat.
Wracając do portali, to ciekawych rzeczy można się tam dowiedzieć – dwa kliknięcia i już. Wszystko na temat, ładnie, pięknie – ja ogarniam, więc jest dobrze. Wychodzi na to, że ekologia nie jest trudna i każdy może się przyczynić do poprawy tego naszego grajdołka. Aczkolwiek ubolewam nad stratą rydwanu. Teraz to jakieś dziwne te maszyny jeżdżą. Cztery koła i takie zamknięte, huczy to i chyba hulajnoga się nazywa (albo źle podsłuchałem, ekhm). W każdym razie: ekologia i technologie są okej i warto o nich poczytać.