Wtorkowe posiedzenie zespołu ds. reformy łowiectwa odbyło się zgodnie z planem, choć bez udziału myśliwych. Przedstawiciele Polskiego Związku Łowieckiego pojawili się w siedzibie resortu klimatu, ale opuścili salę tuż po rozpoczęciu prac. Reforma łowiectwa budzi sprzeciw myśliwych, którzy nie tylko protestują przed kolejnymi ograniczeniami, ale postulują także zdjęcie moratorium na odstrzał łosi, zarządzanie populacją gatunków chronionych czy przywrócenie uczestnictwa dzieci w polowaniach.
Reforma łowiectwa nie po myśli myśliwych
Jeszcze do niedawna mogło się wydawać, że porozumienie w sprawie zmian w prawie łowieckim jest osiągalne. W maju powołano w Ministerstwie Klimatu i Środowiska specjalny zespół ds. reformy łowiectwa, w skład którego weszli zarówno przyrodnicy, jak i myśliwi. To bezprecedensowa inicjatywa – nigdy wcześniej resort nie wykazywał realnego zainteresowania opinią strony społecznej, a nawet gdy pojawiały się propozycje lepszej ochrony dzikich zwierząt, z łatwością blokował je Polski Związek Łowiecki i lobby myśliwskie. Po zmianie władzy i objęciu w MKiŚ stanowisk przez bardziej liberalnych polityków, jak Mikołaj Dorożała, środowiska te straciły swoją uprzywilejowaną pozycję. W końcu zaczęto na poważnie rozmawiać o prawach zwierząt i brać pod uwagę stanowisko społeczeństwa, które w większości jest za ograniczeniem polowań.
Szybko jednak się okazało, że myśliwi wcale nie są zainteresowani merytoryczną dyskusją ani kompromisem uwzględniającym kwestie etyczne, aktualne badania na temat populacji dzikich zwierząt czy opinię publiczną. Chodzi im wyłącznie o to, by dalej mogli w spokoju uprawiać swoje hobby, nie przejmując się takimi drobnostkami, jak spadająca liczebność zagrożonych gatunków lub ilość wypadków na polowaniach (tylko w lipcu doszło do co najmniej trzech przypadkowych postrzeleń człowieka, w tym jednego śmiertelnego). O oporze myśliwych wobec wszelkich zmian świadczy sytuacja z ostatniego wtorku, gdy przedstawiciele PZŁ demonstracyjnie zbojkotowali obrady zespołu ds. reformy łowiectwa. Jako uzasadnienie podano rzekomy brak dowodów naukowych ze strony przyrodników. Reprezentacja PZŁ przedstawia siebie jako naukowców, a zwolenników reformy jako aktywistów bez odpowiedniego wykształcenia. W rzeczywistości drugą stronę reprezentują eksperci z naukowymi tytułami, w tym także adwokat i lekarz medycyny.
Prace nad reformą łowiectwa i tak trwały
Martwi mnie, że myśliwi postanowili dziś demonstracyjnie zrezygnować z pracy w powołanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska zespole ds. reformy łowiectwa – napisał wiceminister Dorożała na Facebooku. Od czerwca trwały rozmowy na temat trybu pracy i agendy, wydawało mi się, że uzgodniliśmy zasady. Dziś myśliwi postanowili „wywrócić stolik”, a mieliśmy przecież rozmawiać o wprowadzeniu na listę ptaków chronionych pięciu gatunków. Następnie zapowiedział:Chcę powiedzieć jasno, zaproszenie dla Was jest cały czas aktualne. Ale praca zespołu będzie się odbywała nawet bez Waszej obecności. Jeśli ktoś myślał, że ta demonstracja storpeduje pracę zespołu, to się pomylił. Mamy wiele do zrobienia i nie ma zgody na obstrukcję. A oto jeden z wielu przykładów, dlaczego nie możemy i nie będziemy czekać.
Wbrew sugestiom myśliwych, reforma łowiectwa nie ma na celu całkowitego wyeliminowania polowań, a jedynie ograniczenie wątpliwych etycznie praktyk oraz tych działań, które według badań naukowych szkodzą przyrodzie. Na wtorkowym spotkaniu resortowego zespołu dyskutowano na temat usunięcia kilku gatunków ptaków z listy łownych, zakazie strzelania do ptaków w nocy i we mgle, podwyższenia kar za zabicie zwierzęcia na nielegalnym polowaniu, ale też zwiększenia uprawnień Państwowej Straży Łowieckiej. Uczestnicy spotkania otrzymali projekty tych zmian, na co myśliwi zareagowali bojkotem. Tymczasem nie były to ostateczne wersje nowych przepisów, a jedynie propozycja do wspólnego przedyskutowania. Myśliwi nawet nie podjęli dialogu.
Posiedzenie było natomiast kontynuowane bez ich udziału. Padły na nim kolejne postulaty, jak wprowadzenie bezwzględnego zakazu polowań na terenach rezerwatów przyrody i parkach narodowych, a także do rozszerzenia – decyzją Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska – stref bez polowań na tereny wokół tych terenów. Obecne prawo dopuszcza pewne wyjątki, umożliwiające polowania w rezerwatach.
Co na temat polowań myślą Polacy?
Chociaż myśliwi starają się tworzyć wrażenie, że reforma łowiectwa to temat polaryzujący opinię publiczną, w rzeczywistości zdecydowana większość Polaków jest za wprowadzeniem zmian. Potwierdzają to niedawne badania Zymetrii dla Fundacji Niech Żyją, przeprowadzone na ogólnokrajowej, reprezentatywnej próbie obywateli. Wynika z nich, że:
- 94% badanych Polek i Polaków chce, żeby myśliwi przechodzili obowiązkowe okresowe badania lekarskie;
- 92% jest przeciwnych przywróceniu udziału dzieci w polowaniach;
- 92% uważa, że należy zakazać polowań na zagrożone gatunki ptaków;
- 91% chce łatwiejszego dostępu do informacji o polowaniach;
- 89% domaga się możliwości ustanowienia zakazu polowań na swoim terenie;
- 86% nie popiera polowań na jelenie w czasie rykowiska;
- 82% jest za zakazem polowań w niedziele, aby bezpiecznie korzystać z dostępu do natury;
- 76% jest niechętne polowaniom komercyjnym;
- 62% chciałoby całkowitego zakazu polowań na ptaki.
Jak widać, myśliwi nie mają społecznego poparcia. Reforma łowiectwa jest oczekiwana przez większość obywateli, a za jej przeprowadzeniem przemawiają także kwestie naukowe i etyczne. Prace zespołu w resorcie klimatu są kontynuowane. I będą trwały niezależnie od tego, czy myśliwi wezmą w nich udział.
Autor: Paweł Pałasz