Co z tymi wiatrakami? Sytuacja energii wiatrowej w Polsce

Zdjęcie tytułowe

Coraz większy procent miksu energetycznego w Polsce i na świecie stanowią odnawialne źródła energii. Wzrost inwestycji w OZE jest nieunikniony ze względu na wyczerpujące się bezpowrotnie zasoby paliw kopalnianych oraz negatywne skutki ich spalania. W maju tego roku udział ekologicznych źródeł pozyskiwania energii w produkcji prądu wzrósł do poziomu 30%. To wciąż poniżej średniej dla wszystkich krajów Unii Europejskiej, wynoszącej w zeszłym roku 39,4%, jednak Polska należy obecnie do krajów, w których transformacja energetyczna postępuje najszybciej. Za ponad połowę obecnie produkowanej energii z odnawialnych źródeł odpowiada fotowoltaika. Mniejszy jest udział farm wiatrowych, których powstawanie blokują aktualnie obowiązujące przepisy. Z tego artykułu dowiesz się, czy warto inwestować w energię wiatrową i jakie zmiany należy przeprowadzić w prawie.

Dlaczego warto inwestować w energię wiatrową?

W obliczu rosnącego zapotrzebowania na energię elektryczną i pilną potrzebę walki ze zmianami klimatycznymi konieczny jest pomysł na efektywną transformację energetyczną. W przypadku takiego kraju jak Polska, gdzie ponad 60% prądu jest wciąż wytwarzane z węgla lub gazu, niezbędne okazuje się nie tylko szybkie, ale i dobrze przemyślane działanie. Rosnąca liczba instalacji fotowoltaicznych to niewątpliwie pozytywne zjawisko, jednak warto pamiętać o ich ograniczeniach. W pochmurne dni efektywność paneli słonecznych znacząco maleje, a w nocy jest praktycznie zerowa. Doskonałym uzupełnieniem fotowoltaiki może być energetyka wiatrowa, oparta na turbinach przetwarzających wiatr na energię elektryczną. Wiatraki pracują w różnych warunkach pogodowych, generując prąd głównie wtedy, gdy energia słoneczna jest ograniczona – w nocy oraz podczas mniej słonecznych dni. Odpowiednia kombinacja obu tych źródeł energii zapewni stabilność dostaw prądu elektrycznego przez całą dobę.

Wiatr to surowiec powszechnie dostępny i nie mogący się wyczerpać, a wykorzystywanie go w energetyce jest przyjazne dla środowiska. Farmy wiatrowe generują energię elektryczną bez emisji szkodliwych gazów cieplarnianych, co okazuje się kluczowe dla ograniczenia negatywnego wpływu na klimat. Oznacza to, że inwestycje w energię wiatrową przyczyniają się do spadku emisji dwutlenku węgla, co jest ważnym krokiem w kierunku ograniczenia globalnego ocieplenia, a tym samym spowolnienia zmian klimatycznych, które stają się coraz bardziej widoczne i uciążliwe. Inwestycje w energetykę wiatrową stanowią również szansę na rozwój gospodarki, tworząc miejsca pracy w sektorze technologii odnawialnych oraz przyciągając inwestorów. Polska, jako raczej wietrzny kraj, ma szansę stać się liderem w tej dziedzinie, co może przynieść korzyści nie tylko dla środowiska, ale także dla gospodarki. Przeszkodą są jednak regulacje prawne i opór społeczności lokalnych.

Sytuacja prawna wiatraków w UE i Polsce

Transformacja energetyczna na bardziej przyjazną dla środowiska to jeden z głównych obszarów zainteresowań Unii Europejskiej. Chociaż poszczególne kraje Wspólnoty są zachęcane, a poniekąd też zmuszane, do inwestycji w OZE, nie istnieją ujednolicone zasady, na jakich warunkach mogą powstawać nowe elektrownie i farmy energetyczne. Państwa należące do UE ustanawiają własne regulacje, które mogą zwiększać ilość nowych inwestycji albo je blokować. Z najnowszych danych wynika wprawdzie, że Polska jest na siódmym miejscu pod względem mocy wytwarzanej przez wiatraki, ale to zasługa głównie farm wiatrowych znajdujących się na Bałtyku. Jeśli natomiast chodzi o wiatraki na lądzie, wypadamy niestety bardzo blado na tle takich krajów, jak Niemcy, Szwecja czy Finlandia, gdzie w 2022 roku pojawiło się najwięcej nowych inwestycji. W Polsce natomiast lądowych wiatraków niemal nie przybywa.

Winna takiego stanu rzeczy jest przyjęta w 2016 roku zasada 10H. Zgodnie z uchwalonymi wówczas przepisami, minimalna odległość wiatraków od zabudowań musi wynosić co najmniej dziesięciokrotność wysokości turbiny. Tego typu konstrukcje często mają wysokość 180-200 metrów, co oznacza, że odległość wiatraka od domu w myśl tych regulacji musi wynosić nawet dwa kilometry. W praktyce zablokowało to powstawanie nowych farm wiatrowych. Lądowe wiatraki,  które stanęły już po wprowadzeniu zasady 10H, to niemal wyłącznie inwestycje z pozwoleniem uzyskanym przed 2016 rokiem. Liberalizacja tego restrykcyjnego przepisu stała się jednym z warunków przyznania Polsce pieniędzy z unijnych środków zwanych Krajowym Planem Odbudowy. Chociaż rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział rezygnację z 10H na rzecz wyznaczenia minimalnej odległości 500 metrów – podobnie jak w wielu innych krajach UE – ostatecznie stanęło na 700 metrach. Eksperci dość zgodnie przyznali, że takie prawo w zasadzie nic nie zmienia i wciąż utrudnia powstawanie nowych inwestycji na lądzie. Prawdopodobnie niewiele zmieniło też w kwestii środków z KPO.

Jaka przyszłość czeka elektrownie wiatrowe w Polsce?

Niedawne wybory parlamentarne dają nadzieję na kolejną zmianę przepisów dotyczących budowy farm wiatrowych na lądzie. Niechętna odejściu od węgla partia Prawo i Sprawiedliwość uzyskała wprawdzie najwięcej głosów, jednak sejmową większość zdobyła obecna opozycja, która planuje utworzyć koalicję rządową. Biorąc pod uwagę jej otwartość na współpracę z resztą Unii Europejskiej oraz postulaty dotyczące kwestii środowiska, całkiem realna wydaje się perspektywa odblokowania energii wiatrowej na lądzie. Najwcześniej może się to stać za kilka miesięcy, gdy nowy rząd rozpocznie pracę. Nowe inwestycje zarówno w wiatraki na lądzie, jak i farmy fotowoltaiczne, są niezbędne, aby zwiększyć udział OZE w miksie energetycznym, a tym samym zapewnić nam zrównoważoną, ekologiczną energię.

Autor: Paweł Pałasz

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *